"Ulewa jest mą siostrą, strumień bratem,
a każde z żywych stworzeń to mój druh,
Jesteśmy połączonym z sobą światem,
a natura ten krąg życia wprawia w ruch."
Edyta Górniak, "Kolorowy świat",
ze ścieżki dźwiękowej do "Pocahontas"*
Wrzesień
zaczął się dla Muzykomady koncertowo. Niespodziewanie okazało się, że będzie w
Poznaniu w tym samym czasie co Pokahontaz z koncertem promującym ich najnowszy
album, "Reversal". Nie jest wielką fanką, nowej
płyty nie słyszała, ale wiadomo, że na taki koncert chętnie by poszła, bo ceni.
Ze smutkiem czytała rozpiskę trasy, bo miasta w którym aktualnie przebywa, tam nie
było, a jej podróże na razie trudno planować. I jeszcze ten
Poznań na samym początku, miasto w
którym spędziła kilka lat… Pojawiła się jednak wiadomość: „Dorota, w niedzielę
(31.08) jedziemy do Poznania”! Pojawiła się nadzieja, ale prawie do końca nie
wiedziała, czy uda się być na spotkaniu promocyjnym, a uczestnictwo w koncercie
stało pod jeszcze większym znakiem zapytania. Ale się udało!
Spotkanie
w empiku minęło nie wiadomo kiedy. Czekając na przybycie Rahima i Fokusa,
rozmawiała z dawno niewidzianymi znajomymi oraz oglądała świeżo zakupioną płytę
„Reversal” (bardzo ładnie i ciekawie wydana, już wtedy wiedziała, że warto było
ją kupić – ostatnio próbuje unikać rankingów, ale to chyba najfajniejsze
wydanie w jej niewielkiej jeszcze kolekcji). Gdy się już pojawili, zrobili na
Muzykomadzie wielkie wrażenie. Z jednej strony profesjonalizm,
doświadczenie oraz pewien dystans, z drugiej sporo luzu i humoru oraz zero zadęcia. I pozytywne nastroje, bo to dopiero początek trasy z „Reversalem”,
więc nie ma jeszcze zmęczenia, a pierwsze, pozytywne głównie, informacje
zwrotne już są. W pierwszej części
spotkania był wywiad, z którego Muzykomada dowiedziała się kilku ciekawych rzeczy. Było też wesoło, np. zabawny był
moment, gdy Fokus z wielkim
zainteresowaniem zaczął oglądać własną płytę, wydaną już 10 dni temu. Wydanie zawiera sporo niespodzianek, ale żeby
Fokus nie zdążył jeszcze wszystkich poznać? Przy okazji wspomnę, że Pokahontaz zrobiło psikusa wszystkim, którzy lubią
czytać(!) teksty utworów, a więc i Muzykomadzie. Po wywiadzie był czas na
podpisywanie płyt i robienie wspólnych zdjęć. Muzykomada też skorzystała z
okazji. Kolor skóry zdradza trochę, jak wielkie wrażenie na niej Rahim i Fokus
zrobili ;)
Pokahontaz. Muzykomada z Fokusem i Rahimem
Koncert
odbył się w Strefie Kultury nad Stawem Golęcińskim. Strefa to nowe
miejsce na kulturalnej mapie Poznania. Pojawiła się na początku sierpnia, powołana do życia przez Fundację GOOD TIME,
której celem jest promowanie alternatywnej sztuki. Ciekawe, czy uda im się osiągnąć
popularność zbliżoną do KontenerArt? Pewne podobieństwo jest zauważalne. Trzyma kciuki! Tym bardziej, że jakoś nigdy nie była miłośniczką tych kontenerów nad
Wartą i mimo wszystko wolała inne miejsca na spotkania. Oby więcej tego typu
inicjatyw w różnych punktach miasta! Muzykomada pierwszy raz była w tej
okolicy, niestety pogoda nie sprzyjała zwiedzaniu – od godzin popołudniowych
prawie cały czas padało, a do tego ten coraz szybciej zapadający zmrok… Strefa w tym miesiącu wyraźnie postawiła na Maxflo - zaczęło się od Pokahontaz, 8.9 był Bob One, 15.09 będzie Bu, Buka, K2 i Skorup (czemu nie ma mnie już w Poznaniu?!), 22.09 Lilu (też bym poszła...), a 29.09 Grubson. Kto z Poznania i ma wolne poniedziałkowe wieczory - polecam!
Ok.21 było
jeszcze baaardzo pusto. Poniedziałek, deszczowa pogoda a koncert plenerowy (pod
namiotem!), poza centrum miasta, studentów jeszcze niewielu… Czyżby zapowiadał
się kameralny koncert? Z czasem trochę ludzi przybyło, ale i tak dla Pokahontaz
był to pewnie szok po niedawnym koncercie na HipHopKempie przed wielotysięczną
publicznością. W Stefie Kultury było 100 osób? Zresztą, ile by nie było,
Muzykomada miała świetny wieczór, a Pokahontaz wykazał się profesjonalizmem. Od samego początku miała tak dobry humor, że
tańczyć dopiero zaczęła wraz z początkiem występu supportującego Mumina. Po nim
na scenie pojawił się bardzo pozytywny człowiek, beatboxer. Muzykomada nie
słyszała jak się przedstawiał, więc potem zapytała znajomych, czy to
zarejestrowali. Okazało się, że nie. Na
szczęście, na koniec wieczoru z pomocą przyszedł Rahim – okazało się, że to był
jego młodszy brat Minix. Muzykomada wiedziała, że on czasem jeździ z Pokahontaz
na koncerty, ale tutaj się go jakoś nie spodziewała. Tym lepiej może,
przynajmniej nie patrzyła przez pryzmat jakichś wyobrażeń. Zrobił bardzo fajny
wstęp do głównego punktu programu. Dla Muzykomady była to też nowość w jej
niewielkim bagażu doświadczeń koncertów hip-hopowych.
A sam
występ Pokahontaz? Słowem, rewelacja! Bardzo pozytywny koncert, pełen dobrych
wibracji, a przy tym na wysokim poziomie. Muzykomada nie potrafi
wytłumaczyć dlaczego, dlatego poleca wszystkim sprawdzenie trasy koncertowej,
która pewnie będzie jeszcze rozbudowywana, i wybranie się do jednego z miejsc w
stosownym czasie. Niech każdy sprawdzi sam! Ja mogę tylko napisać, że bardzo
fajnie się bawiłam i na trochę zapomniałam o niewesołych sprawach aktualnie
dziejących się w moim życiu. Generalnie, przed byłam bardzo zdystansowana, ale
spotkanie w empiku i suporty nastroiły mnie tak pozytywnie, że postanowiłam od
razu pojawić się pod samą sceną na samym środku i cały koncert przetańczyłam.
Obawiałam się, że będzie zbyt dużo ciężkiej elektroniki, a ja, nie dość, że
stara metalówa i miłośniczka muzyki świata, to jeszcze teraz zachwycam się tym,
co robi w polskim rapie Pawbeats. I do tego taki nastrój, że nie miałam
specjalnie ochoty na klimaty okołodupstepowe. Na koncercie jakoś ich, na szczęście, nie
odczułam mocno – a przecież tańczyłam, więc byłam bardzo skupiona na dźwiękach.
Płyta, pod względem brzmieniowym, jest bardziej tym, czego się spodziewałam na koncercie. Teraz się nią zachwycam, mimo że wydawało się, że Pokahontaz w tym czasie nie jest w stanie mnie do siebie przekonać na tyle, by zacząć się
zachwycać, a tym bardziej nie poprzez płytę utrzymaną w takich klimatach. Może zadziałało
tu magiczne połączenie bezpośredniego (co z tego, że promocyjnego?) spotkania,
koncertu i płyty, którą poznałam w całości na koncercie, a dzień później
odsłuchałam na spokojnie z wieży, oraz jakiegoś szczególnego momentu? I duch
indiańskiej Pocahontas oraz moje przyzwyczajenie do ciężkich brzmień i
krótkotrwała fascynacja dupstepem, które zresztą chyba nawet zaczęło się od „Crystallize”
Lindsey Stirling? Na pewno, fakt, że dostałam potężną dawkę pozytywnej energii! Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję zobaczyć jakiś koncert promujący "Reversal", bo zaczyna mnie ciekawić, dlaczego nie poczułam zbytnio ciężaru elektornicznych brzmień na koncercie. Rahim i Fokus jakoś to zrównoważyli?
Co do
ciekawostek z poznańskiego koncertu – są dwie rzeczy, o których chcę wspomnieć.
Pierwsza, to wykonanie live wyjątkowego numeru "W ruch". Kto słyszał, wie o co
chodzi, kto nie słyszał, niech kliknie "W ruch". Pytanie o ten tekst padło na spotkaniu w empiku, Rahim kazał poczekać
na koncert. Wykuli na pamięć już przy nagrywaniu, ale okazuje się, że jeszcze
muszą trochę poćwiczyć. Ja wyłapałam jedną pomyłkę, ale po pierwsze, tańczyłam,
po drugie, nie znam go tak dobrze, jak znajomi, którzy wyłapali ich więcej. I
zauważyli, że Rahim i Fokus bardziej śmieli się z tych pomyłek niż nimi przejmowali. Pozwolę
też sobie przytoczyć opinię wspomnianych znajomych, którzy byli pozytywnie
zaskoczeni poziomem występu tak uznanych i popularnych ludzi przy tak
niewielkiej publiczności. Szacunek! Druga rzecz, to bardzo sympatyczny motyw
związany z wodą. Otóż, Rahim w pewnym momencie zorientował się, że już bliżej
niż dalej do końca, a z tyłu stoi przygotowana dla nich cała zgrzewka wody
mineralnej. I postanowił przekazać ją fanom. Rozerwał folię i rzucił jedną
butelkę do ludzi. Fokus stwierdził jednak, że nie ma co się rozdrabniać i rzucać pojedyńczo butelek i
przejętą resztę rzucił za jednym zamachem, nie myśląc o tym, że Rahim może chciałbym
jedną z butelek dla siebie zatrzymać. Na szczęście, ktoś jedną odrzucił z powrotem
na scenę. Zamiast fajki, woda pokoju?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz