„Zgubiłem się w górach, więc zbyt łatwo na ziemi się już nie odnajdę,
Nie chodzę po pagórkach, nie znajdziesz mnie,
Po Twojej stronie myspace, jestem na innym paśmie.”
Vixen, Himalajah*
W piątkowy wieczór wybrałam się z mamą na koncert Turnioków
z towarzyszeniem słupskiej filharmonii. Kolejny koncert z cyklu X-lecia
Etnosceny; wygląda na to, że cały sezon będzie pod tym hasłem i słusznie, bo
taki cykl w tak małym mieście rzeczywiście zasługuje, uważam, na wyróżnienie i
ciągłe podkreślanie. Fakt, Słupsk wydaje mi się niesamowitym fenomenem, jeśli
chodzi o dbanie o kulturalne zwyczaje ludzi. A może to stara szkoła, która
przyzwyczaiła ludzi do korzystania choćby w minimalnym stopniu (stopniu
wynikającym z takich a nie innych dochodów) z oferty kulturalnej miasta. Prawda
jest taka, że trzydziestka dopiero przede mną, a dość mocno obniżam średnią
wiekową, gdy przychodzę na koncert, nawet z cyklu etnosceny, do filharmonii
słupskiej. Sama nie jestem, ale ilość młodych osób jest niepokojąca. I
zastanawiają dzieci – czy one same chciały, i czy wrócą później? Takie koncerty
jak ten Turnioków pozwalają mieć nadzieje, bo był bardzo atrakcyjny. To był
prawdopodobnie niesamowity miks muzyki
lekkiej, łatwiej i przyjemniej z muzyką, może wbrew pozorom, trudnej, do tego
okraszony dużą dawką dobrego humoru. Ja
się mało znam na takiej muzyce, ale mama, dzięki której przyszłam, mówiła, że
to bardzo trudna do zagrania muzyka. A ona góralskie klimaty uwielbia. I dzięki
niej się dowiedziałam, że polskim góralom jakoś blisko do reggae – te klimaty
też się na chwilę pojawiły. Muzyka
góralska, dość znana szczególnie chyba wśród w starszej części publiczności, zwłaszcza w ciekawych
aranżacjach, których doświadczać można dzięki Turniokom, jest w stanie sprawić,
że młodzi będą przychodzić i wracać. Ten koncert był ciekawym połączeniem
muzyki tradycyjnej (czyt. Ludowej ;) ), z muzyką klasyczną i z muzyką
nowoczesną. I z humorem, bo koncert miał coś w sobie z kabaretu - parę osób z zespołu jest bardzo kontaktowa
i ma zacięcie, hmm, aktorskie, no i
owszem poczucie humoru. Było parę
góralskich żartów z bacą w roli głównej, było kilka scenek, kilkukrotnie zespół
przywoływał kogoś z orkiestry (utwór pt. „Byczek” i jakiś związany z ożenkiem
nawiązujący do zaślubin jednego z muzyków – prezent
na mikołaja, sam takiego chciał, częste nawiązania do dyrygenta, Bohdana Jarmołowicza, który też
by pewnie chciał poskakać). Jednym z ciekawszych momentów koncertów
było, gdy wokalistka – po wcześniejszej zapowiedzi, że ma chwilowe problemy z
gardłem – wyprosiła pierwszego skrzypka z orkiestry i aktorsko grała na jego
skrzypcach, wcześniej wywracając do góry nogami nuty. Skrzypkowie zresztą mieli
naprawdę wielką przyjemność z grania w tym koncercie – akurat miałam ich na oku i było widać tą radość z grania.
Ledwo siedzieli. Jak zresztą większość z publiczności. To jest ten minus
koncertów takich w Słupsku. To jest
filharmonia, w której jednak można w szczególnych przypadkach, takich jak
koncerty z cyklu Etnosceny, łamać pewne reguły ( i parę razy w obecności
Muzykomady to się zdarzało), ale warunki są średnio sprzyjające. Świetna
akustyka, ale miejsca pod sceną na szaleństwa brak. Miejsce może sprawiać, że
mało młodych ludzi przychodzi… Dlatego robi się koncerty z orkiestrą (nawiasem,
Turnioków to był już trzeci koncert ze słupską orkiestrą). A Turnioki równie dobrze mogłyby się sprawdzić
np. w Motor Rock Pubie, gdzie można poszaleć, a zespół może pokazać na ile fanami
AC/DC są członkowie zespołu (to takie nawiązanie do słów, które padły z ust
gitarzysty, który zresztą skakał po scenie jak
szalony). Koncert, oczywiście,
zakończył się bisami, zaplanowanymi, oczywiście. Mama mówiła, (mnie parę lat z rzadka było, że to pierwszy raz, że publiczność sama śpiewała po bisie, wychodząc z filharmonii! nawiasem, zespół nawiązał dobry kontakt z widownią już w trakcie pierwszego utworu.)
A tu fragment ze słupskiego koncertu:
5 grudnia w słupskiej filharmonii koncert Tzigunz Fanfara Avetura
– Muzykomady tam, niestety, nie będzie...
A Vixen wystąpi 19.12. w pubie Keller - tam Muzykamadzie się już powinno udac być. Polecam! I a propos Kellera, lada moment powinien się pojawić tekst o koncercie Zeusa w Kellerze.
I jeszcze jedna sprawa, a właściwie prośba. Za dwa dni będzie pierwsza rocznica mojego bloga. Piszcie, prosze, swoje opinie, czy to w komentarzach, czy na mejla, jak wolicie. Podobają się Wam te teksty? Łatwo się je czyta? Może każą zmuszać do myślenia? Co się Wam podoba, a co uważacie za minusy? Który z tekstów był dla Was najciekawszy i dlaczego? Tu jest mój wstępniak - na ile oceniacie realizacje ;) Wstęp - Muzykomada świata ciekawa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz