piątek, 28 listopada 2014

Turnioki z orkiestrą Sinfonia Baltica, Filharmonia w Słupsku, 21.11.2014

„Zgubiłem się w górach, więc zbyt łatwo na ziemi się już nie odnajdę,
Nie chodzę po pagórkach, nie znajdziesz mnie,
Po Twojej stronie myspace, jestem na innym paśmie.”
Vixen, Himalajah*

W piątkowy wieczór wybrałam się z mamą na koncert Turnioków z towarzyszeniem słupskiej filharmonii. Kolejny koncert z cyklu X-lecia Etnosceny; wygląda na to, że cały sezon będzie pod tym hasłem i słusznie, bo taki cykl w tak małym mieście rzeczywiście zasługuje, uważam, na wyróżnienie i ciągłe podkreślanie. Fakt, Słupsk wydaje mi się niesamowitym fenomenem, jeśli chodzi o dbanie o kulturalne zwyczaje ludzi. A może to stara szkoła, która przyzwyczaiła ludzi do korzystania choćby w minimalnym stopniu (stopniu wynikającym z takich a nie innych dochodów) z oferty kulturalnej miasta. Prawda jest taka, że trzydziestka dopiero przede mną, a dość mocno obniżam średnią wiekową, gdy przychodzę na koncert, nawet z cyklu etnosceny, do filharmonii słupskiej. Sama nie jestem, ale ilość młodych osób jest niepokojąca. I zastanawiają dzieci – czy one same chciały, i czy wrócą później? Takie koncerty jak ten Turnioków pozwalają mieć nadzieje, bo był bardzo atrakcyjny. To był prawdopodobnie  niesamowity miks muzyki lekkiej, łatwiej i przyjemniej z muzyką, może wbrew pozorom, trudnej, do tego okraszony dużą dawką dobrego humoru.  Ja się mało znam na takiej muzyce, ale mama, dzięki której przyszłam, mówiła, że to bardzo trudna do zagrania muzyka. A ona góralskie klimaty uwielbia. I dzięki niej się dowiedziałam, że polskim góralom jakoś blisko do reggae – te klimaty też się na chwilę pojawiły.  Muzyka góralska, dość znana szczególnie chyba wśród w starszej części  publiczności, zwłaszcza w ciekawych aranżacjach, których doświadczać można dzięki Turniokom, jest w stanie sprawić, że młodzi będą przychodzić i wracać. Ten koncert był ciekawym połączeniem muzyki tradycyjnej (czyt. Ludowej ;) ), z muzyką klasyczną i z muzyką nowoczesną. I z humorem, bo koncert miał coś w sobie z kabaretu  - parę osób z zespołu jest bardzo kontaktowa i ma zacięcie, hmm, aktorskie,  no i owszem poczucie humoru.  Było parę góralskich żartów z bacą w roli głównej, było kilka scenek, kilkukrotnie zespół przywoływał kogoś z orkiestry (utwór pt. „Byczek” i jakiś związany z ożenkiem nawiązujący do zaślubin jednego z muzyków – prezent na mikołaja, sam takiego chciał, częste nawiązania do dyrygenta, Bohdana Jarmołowicza, który też by pewnie chciał poskakać).  Jednym z ciekawszych momentów koncertów było, gdy wokalistka – po wcześniejszej zapowiedzi, że ma chwilowe problemy z gardłem – wyprosiła pierwszego skrzypka z orkiestry i aktorsko grała na jego skrzypcach, wcześniej wywracając do góry nogami nuty. Skrzypkowie zresztą mieli naprawdę wielką przyjemność z grania w tym koncercie – akurat miałam ich na oku i było widać tą radość z grania. Ledwo siedzieli. Jak zresztą większość z publiczności. To jest ten minus koncertów takich w Słupsku.  To jest filharmonia, w której jednak można w szczególnych przypadkach, takich jak koncerty z cyklu Etnosceny, łamać pewne reguły ( i parę razy w obecności Muzykomady to się zdarzało), ale warunki są średnio sprzyjające. Świetna akustyka, ale miejsca pod sceną na szaleństwa brak. Miejsce może sprawiać, że mało młodych ludzi przychodzi… Dlatego robi się koncerty z orkiestrą (nawiasem, Turnioków to był już trzeci koncert ze słupską orkiestrą).  A Turnioki równie dobrze mogłyby się sprawdzić np. w Motor Rock Pubie, gdzie można poszaleć, a zespół może pokazać na ile fanami AC/DC są członkowie zespołu (to takie nawiązanie do słów, które padły z ust gitarzysty, który zresztą skakał po scenie jak szalony).  Koncert, oczywiście, zakończył się bisami, zaplanowanymi, oczywiście. Mama mówiła, (mnie parę lat z rzadka było, że to pierwszy raz, że publiczność sama śpiewała po bisie, wychodząc z filharmonii! nawiasem, zespół nawiązał dobry kontakt z widownią już w trakcie pierwszego utworu.)


A tu fragment ze słupskiego koncertu:



5 grudnia w słupskiej filharmonii koncert Tzigunz Fanfara Avetura – Muzykomady tam, niestety, nie będzie...

A Vixen wystąpi 19.12. w pubie Keller - tam Muzykamadzie się już powinno udac być. Polecam! I a propos Kellera, lada moment powinien się pojawić tekst o koncercie Zeusa w Kellerze.

I jeszcze jedna sprawa, a właściwie prośba. Za dwa dni będzie pierwsza rocznica mojego bloga. Piszcie, prosze, swoje opinie, czy to w komentarzach, czy na mejla, jak wolicie. Podobają się Wam te teksty? Łatwo się je czyta? Może każą zmuszać do myślenia? Co się Wam podoba, a co uważacie za minusy? Który z tekstów był dla Was najciekawszy i dlaczego? Tu jest mój wstępniak - na ile oceniacie realizacje ;) Wstęp - Muzykomada świata ciekawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz