„Muzyka daje mi
światło i lot,
Z nią pokonam każdy
realizmu płot.
Muzyka nas łączy i daje
wspólny kod.”
L.U.C „Dziękuję”*
Tydzień
temu odbył się ostatni koncert z serii
pt. Moi ulubieni raperzy. Fajnie było zobaczyć swoich ulubieńców w przeciągu
dwóch miesięcy. L.U.C, Hukos i Cira, Buka. Trudno mi o tym koncercie pisać, bo nie wiadomo, kiedy będzie okazja znów
usłyszeć ich ze sceny znów. Na koncercie Buki byłam pod koniec sierpnia w
Brodnicy, na kolejny trzeba było czekać dobre pół roku. A i w najbliższym
czasie nie zapowiadają się koncerty, na które czekałabym szczególnie. Aż do
połowy czerwca, kiedy to zniknę zupełnie dla innych spraw na trzy dni na rzecz
EthnoPortu (13-15.06). Przepraszam, niedługo ma być koncert Kwartetu Jorgi!
Na
koncert Buki przyszłam pełna obaw. Raz, że te moje megaoczekiwania, które, jak
już wiem z doświadczenia potrafią zepsuć wrażenia z bardzo dobrego występu –
koncert Zeusa kojarzy mi się z rozczarowaniem właśnie przez te moje kosmiczne
czasem oczekiwania! Dwa, obawiałam się frekwencji, bo vide koncert Hukosa i Ciry, i bo silna konkurencja, choćby w
postaci koncertu O.S.T.R&MarcoPolo jakieś trzy kilometry dalej (sama bym
poszła, gdyby był w innym terminie; kupując bilet wątpliwości nie miałam, ale
teraz przyglądam się kartagińskiej trasie i odzywa się we mnie Tony Halik, w niedzielę 23.03
są w Bydgoszczy…). O meczu Lecha nie wspomnę, bo nie rozumiem fenomenu
polskiego futbolu, hehe.
Koncert
Buki bardzo dobry był, dał nawet radę z moimi kosmicznymi oczekiwaniami. Nawet
pozytywnie zaskoczył. Ale poziomu L.U.C’a nie przeskoczył, nawet nie doskoczył
(przepraszam, miałam nie porównywać, bo to sensu większego nie ma… L.U.C, śmiem
to teraz z przykrością niejako twierdzić, inna liga. Na razie ;) ). Koncertowa
energia była, co dało się wyczuć już na supportach (Arbak/Arson i Brian) Trudno mi ocenić, czy to sprawa tych na scenie, czy tych pod. Bo jak
wiemy, energocyrkulacja… Pewnie jednych i drugich. Naprawdę, była różnica z
tym co widziałam i słyszałam przed występem De2s, a potem Hukosa i Ciry (o supportach myślę, rzecz jasna).
Bo,
muszę to napisać, sporo ludzi na koncercie było! Jasne, mogło być dużo więcej,
ale nie oszukujmy się, ludzie zazwyczaj chodzą, jeśli w ogóle, na gwiazdy, a
hiphopową gwiazdą tego wieczoru był
OSTR. I Marco Polo, rzecz jasna. Po koncercie Hukosa i Ciry, którzy choć robią
dobry rap, słuchaczy mają dziwnie mało, miałam kryzys wiary. Ten koncert wiarę
mi przywrócił. Oczywiście, mogło być więcej ludzi, u Bazyla miejsce jest, a
Buka zasługuje na liczną publiczność, nawet w tak trudnym (w pewnym sensie, na
ile rozumiem to miasto; nawet siedząc w klubie przed koncertem zapisałam sobie,
że tu nie ma klimatu dla takiej twórczości, jaką uprawia Buka. Niech żyje
Trójmiasto, w którym może jednak kiedyś zamieszkam!) mieście. Tym większy szacun w
stronę publiki! A byli to ludzie, którzy ogarniali twórczość Buki w całości
albo w większej części przynajmniej. Domagali się np. starszych utworów,
niekoniecznie „Pierwszej miłości”.
I
wiedzieli, co to Sumastyli. To osobny w sumie, hehe, wątek. Ale ważny, i szybko stała się Suma ważniejsza dla mnie niż
tzw. Buka. I szczerze bym chciała, Suma stała się dla pewnych osób priorytetem.
Na razie, niestety, tak nie będzie. Buka wspomniał na koncercie o swoich
planach na najbliższy czas… Myślałam, że skoro Skor lada moment wraca do Polski
i wskoczy od razu z nagraną niedawno płytą, to płyta Sumy jest niejako już w
drodze. Okazało się, że, niestety, nie. W tym roku się nie ukaże… Na koncercie
pojawił się utwór Sumy pt. "Nic mi się nie chce". Trochę dziwny wybór, jak dla
mnie, mają lepsze w swoim repertuarze, chociaż wiele z nich niekoniecznie jest
koncertowa. Nie wiem, co Buką kierowało przy wybieraniu koncertowej tracklisty, ale coraz bardziej mi się podoba ten motyw. Trzeba mieć to coś (klasę? odwagę? charyzmę? nie wiem, dawno do słownika nie zaglądałam), by taki utwór z powodzeniem zagrać na scenie. być coś Ja sobie przy okazji przypomniałam sobie o "obraź się". Byłam o krok od
obrażenia się, gdy usłyszałam o najbliższych planach… Mimo że, dzięki Biszowi w dużej mierze, do premier płyt
podchodzę z wszystko w swoim czasie.
Dobra,
kończymy o Sumie. Koncertowo, było rzeczywiście bardzo dobrze. Raz, że dobrze
wypada z graniem utworów na żywo. Dwa, Buka bardzo fajnie nawiązuje kontakt z
publicznością.
Dla mnie osobiście bardzo miłym akcentem była zwrotka z "Ody do młodości" z płyty L.U.C'a i Motion Trio. Pamiętam wykonanie tego utworu na żywo przez L.U.C'a i akordeonowe trio 17 stycznia. Wtedy ten kawałek zagrano w całości, tyle że Buka pojawił się tam tylko wirtualnie dzięki możliwościom technicznym (zresztą, on wtedy też gdzieś miał swój koncert). "Oda" stała się klamrą spinającą dla mnie trzy koncerty moich ulubionych raperów.
A Buce wróżę wiele koncertowych sukcesów. Oby tylko nagrywał dalej co najmniej dobre
płyty i koncertował!
Z Buką na scenie byli ludzie z Primore Cru (a może ludź ;) nie wiem, ale jak już wspomniałam, do profesjonalistki trochę mi brakuje… ). Żeby się tego dowiedzieć, musiałam zaliczyć kolejną wtopę. Ale o szczegółach może wspomnę w prywatnym, papierowym pamiętniku ;)
tu link do fotorelacji z koncertu: perfectamente photography
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz